piątek, 6 stycznia 2012

Bangalore.

Bangalore, dzień 39.
Do Bangalore wrócilem tak jak przyjechałem, pociągiem, który znów był zapełniony po brzegi. Po przyjechaniu na dworzec załatwiłem bilet na piątek do Hampi, korzystając z puli biletów dla obcokrajowców (jeden z niewielu bardzo fajnych wynalazków ułatwiających nam podróżowanie w Indiach bez dodatkowych tysięcy rupii) i zostawiłem bagaż w poczekalni. Kilka godzin, które musiałem odczekać niż mój host wróci z pracy poświęciłem na włóczenie się po rejonie na zachód od centrum miasta. Rejony typowe dla większości miast indyjskich i wcale nie sugerujące, ze to jedno z bogatszych miast w kraju.
Bangalore słynie jako dolina krzemowa Indii. Wiele międzynarodowych korporacji związanych z technologiami informatycznymi ma tutaj swoje biura. Ściąga to specjalistów z całego kraju, a także z zagranicy. Miasto rośnie w oczach, buduje się metro, poszerzają drogi, parę lat temu otwarto nowe lotnisko. Bangalore jest teraz jednym z najprężniej prosperujących ośrodków miejskich w Indiach.
Kolejny dzień zacząłem od zwiedzania ogrodu botanicznego w parku Lalbagh. Bangalore słynące teraz jako centrum IT, kiedyś ponoć miało miano „marzenia emeryta” jako miasta pełnego parków i zielonych terenów. Teraz jest ich coraz mniej, chociaż w centrum rzeczywiście parki stanowią sporą część. Lalbagh może nie ma specjalnie dużo do zaoferowania, ale jest ładnie położony, są jeziorka, jest wzgórze, z którego widać panoramę centrum, ogród bonsai i szklany pawilon.
Trafiłem do UB City, zalążka nowoczesnego Bangalore. Parę wieżowców, których jednak szybko z pewnością zacznie przybywać. Jednym z najbardziej rozpoznawanych budynków Bangalore jest Vidhana Soudha – budynek gdzie siedzibę ma rząd stanu Karnataka. Na portyku budowli widnieje napis „Praca rządu jest boską pracą”. Znając realia Indii można rozumieć to motto dwuznacznie, chyba jak zresztą wszędzie.
Ulice Bangalore są jak na indyjskie miasta dość znośne do spacerowania. Miasto w ogóle prezentuje się dość zachodnio, sporo dobrych restauracji, sklepów, transport publiczny całkiem sprawnie pracujący. Są jednak też miejsca bardzo indyjskie i wszechpanujący meksyk.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz