Coś się musi skończyć, żeby móc zaczęło się coś… Długo walczyłem z myślami, ale w końcu zdecydowałem, że pora na zmiany. Nie wiem czy będą to zmiany na lepsze, ba!... nie wiem w ogóle póki co jakie będą to zmiany. Wiem, że rozdział SAIMS i Surabaja się skończyły.
8 miesięcy, które tu spędziłem ciężko porównać do jakiegokolwiek innego doświadczenia. Byłem tutaj nauczycielem, ale chyba sam więcej się nauczyłem o sobie, życiu, ludziach. Na pewno czuję się teraz silniejszy i pewniejszy swoich wyborów. Dzięki ludziom tutaj nauczyłem się cierpliwości (chociaż daleko mi do poziomu jaki oni reprezentują, że NIC nie wyprowadzi ich z równowagi), uśmiechu (ale mimo wszystko nie potrafię go jeszcze tak dobrze udawać jak oni) i czerpania pozytywów z każdego momentu w życiu. Dalej jednak brakuje mi (i chyba na szczęście) ich beztroskości w codziennym życiu, braku planowania i poczucia humoru graniczącego z infantylnością.
Decyzja chociaż przemyślana, to jednak ostateczna była podjęta pod wpływem impulsu i dlatego dociera do mnie do tej pory. Siedzę teraz ostatnie 3 dni w pustej szkole i wszędzie widzę dzieciaki, których nie ma, bo świętują Idul Fitri (zakończenie ramadanu) z rodzinami. Już ich pewnie nie zobaczę… Chociaż obiecywałem, że wrócę ich odwiedzić. Nie wiem czy będzie to możliwe, na pewno chciałbym… może nie szybko, ale na pewno chciałbym je jeszcze spotkać. Nauczyłem się od nich wielu rzeczy i dały mi niesłychanie dużo satysfakcji.
Ostatni tydzień w szkole był dla mnie bardzo trudny. Większość nie wiedziała, że to moje ostatnie dni, nie chciałem, żeby to stało się wielkim wydarzeniem. Uczniowie pewnie wcześniej coś wiedzieli, ale powiedziałem im o tym osobiście dopiero ostatniego dnia zajęć szkolnych przed wakacjami na koniec ramadanu. Głos mi się trochę łamał żegnając się z nimi. Kilka dni wcześniej na spotkaniu w szkole z koleżanką z konsulatu USA patrzyłem na salę wypełnioną uczniami i ciężko mi było sobie uzmysłowić, że to ostatnie chwile z nimi. Tak dużo czasu z nimi spędziłem, czasami było mi trudno ich ogarnąć, ale będę pamiętać te momenty kiedy śmialiśmy się i żartowaliśmy.
W poniedziałek żegnałem się już na dobre. Dzieciaki nie pytały czy tylko kiedy wracam. Zżyły się ze mną, tak jak z nimi. Dostałem rysunki, zrobiłem ostatnie zdjęcia na pamiątkę. Będę tęsknić. Bardzo.
Nie tylko za szkołą, ale za całym otoczeniem tutaj. Wczoraj po raz ostatni wyszedłem zjeść kolację na ulicę Raya Semampir, gdzie zwykle się stołowałem. Z powodu Idul Fitri większość warungów była zamknięta. Pożegnałem się ze sprzedawcami w Indomarecie i Alfamarcie (coś jak nasze Żabka i Kefirek, są wszędzie), chłopakami w serwisie motorowym i niektórymi po drodze, z którymi czasami zamieniałem parę słów. Będzie mi brakować ich uśmiechniętych twarzy, nawoływania za mną, które czasem mnie drażniło, a czasem było przyjemne.
Przyszedł czas się spakować i ruszyć dalej. Nie wiem jeszcze gdzie, ale jestem pełny nadziei, że któreś drzwi się otworzą. Póki co niedługo zamknę drzwi swojego pokoju w SAIMS, w którym spędziłem 8 miesięcy. Pożegnam się ze strażnikami i pojadę na dworzec autobusowy. Żegnaj Wschodnia Jawo…
Terima kasih untuk semuanya. Aku akan rinddu sekali… Mohon maaf lahir dan batin.
Terima kasih untuk semuanya. Aku akan rinddu sekali… Mohon maaf lahir dan batin.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz